w obroży strachu budzę się i zasypiam
wątpliwości jak piach pod powiekami
sucho mi w ustach i pocę się
bardziej niż zwykle
prażące słońce oślepia
zmęczenie przeplata niepewność
czas który nagli
choć nie ma początku ani końca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz