piątek, 30 października 2009

nieważne co powiem co przemilczę,
ile jeszcze okrzyków wzniosę.
powietrze wymyka się z rąk.
prześlizguje między palcami.
powietrze o gęstej konsystencji.


w rękach mam ręce.
puste i swoje.


utkałam kołdrę ze złudzeń
i znowu marznę nocami.
nadszedł czas by spać nago
pod nagim niebem.
przecież lubię wiatr
i zaczyna się noc.
--
unwichtig was ich sage was verschweige,
wie viele schreie ich von mich gebe.
die luft entschluepft aus den haenden.
rutscht zwischen den fingern ab.
die dichte konsistenz habende luft.


in den haenden hab ich haende.
leere und eigene.


ich webte eine decke aus taeuschungen
und wieder friere ich nachts.
es kam die zeit nackt zu schlafen
unter dem nackten himmel.
ich mag doch den wind
und die nacht faengt an.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz